Czwarty dzień czerwca, zwany środą, był ku mojej mojej rozpaczy bezowocny.
Dzień następny, odległy o dwadzieścia cztery godziny, przyniósł trzy koperty.
Długopis i ołówek uradował mnie wielce, a smycz wywołała uśmiech na twarzy.
Zawartość jednej z nich była uprzednio wygrana:
Później nastał piątek. Do skrzynki [...] jedną kopertę.
Coś mnie tchnęło i musiałem napisać tak "książkowo". Mieliście jakieś przesyłki?
Jestem w trakcie pisania małego artykułu na bloga. Pojawi się najpóźniej jutro wieczorem.
Jakiś małomówny ostatnio jestem... Palce na klawiaturze gotowe, oczy w ekran wpatrzone , a w głowie pustka. Do napisania :)
gratuluję :)
OdpowiedzUsuń